Dodano: 2022-08-31, Historia Hausdorfu

 

Parafia w Hausdorf.

Początki parafii w Hausdorfie sięgają XIV wieku, ale o tym napiszemy później. Teraz umieścimy kilka udokumentowanych informacji o innych instytucjach, czy też miejscach, które odegrały znaczącą rolę w ówczesnej wsi.  

Szkoła w Hausdorf. Kolejnym ciekawym tematem, który chcemy, choćby w zarysach przedstawić jest szkoła w Jugowie – Hausdorfie. Chcemy tu powiedzieć kilka zdań o szkole głównej, tej która trwa do dnia dzisiejszego, a była to szkoła katolicka. Z najstarszych dokumentów wynika, że pierwszego nauczyciela wspomina się już w roku 1631. Czego uczył i jak to wyglądało, to za bardzo nie wiemy, ale pierwsze wzmianki o tym nauczycielu pojawiają się właśnie w tym czasie.

Jeśli chodzi o szkołę z prawdziwego zdarzenia, to dokumenty mówiące o jej powstaniu wskazują na rok 1821. Była to tzw. Dolna Szkoła (Niederschule). Dolna dlatego, że już po pięćdziesięciu latach okazało się, że nie jest ona w stanie pomieścić wszystkich dzieci, gdyż z każdym rokiem było ich coraz więcej, rodziny były wielodzietne, a z dokumentów parafialnych wynika, że w tych latach było po 200 chrztów, nie licząc dzieci, które były protestantami i ich urodziny nie są zaznaczone w księgach katolickich. W latach 1871 – 1873 wzniesiono tzw. Górną Szkołę (Oberschule). Ponieważ pomimo tego dzieci w obu szkołach nie można było w dalszym ciągu pomieścić, dlatego przy końcu XIX wieku Szkołę Dolną rozbudowano, a następnie zdecydowano, że trzeba na jej miejscu zbudować nową, znacznie większą. W 1912 rozpoczęto budowę tej obecnej i ukończono ją w rekordowym czasie, już po roku. Oprócz sal szkolnych były tu także mieszkania dla sześciu rodzin nauczycielskich, gdyż niektórzy z nich przybyli tutaj do pracy spoza Hausdorfu. I znowu sięgnijmy po ówczesne dokumenty, które mówią, że w 1919 roku w Dolnej Szkole pracowało ośmiu nauczycieli, a w Górnej trzech. Po ośmiu latach w Dolnej Szkole pracowało już dziesięciu nauczycieli, a liczba uczniów przekraczała 600, a więc było pomimo obszernej nowej szkoły, dosyć ciasno. Natomiast w Górnej Szkole pracowało w 1927 roku 5 nauczycieli, którzy uczyli 350 dzieci.

W następnych latach liczba dzieci stopniowo się zmniejszała i w 1940 roku szkoły połączono. Należy zaznaczyć, że szkoła w Hausdorfie była, oprócz parafii, takim centrum życia społeczno- kulturalnego. Wiele osób związanych ze szkołą było zasłużonych dla wioski i mieli wpływ na jej funkcjonowanie. Heinrich Elsner był w latach 1899 – 1931 jej dyrektorem. Był też działaczem politycznym, udzielał się w partii Centrum i z jej ramienia zasiadał w lokalnym parlamencie. Józef F0gger (1890 – 1973) był nauczycielem i historykiem. To dzięki jego pracy dowiedzieliśmy się o wielu faktach historycznych związanych z naszą wsią, gdyż opracował i zgromadził wiele materiałów traktujących o Hausdorfie

Parafia Jugów 

Na zdjęciu szkoła katolicka w Hausdorf kilka lat po wybudowaniu. Wg ówczesnych dziennikarzy sprawiała wielkie wrażenie. Większy od niej był tylko kościół.

Bardzo ciekawe informacje można znaleźć, w odkrywanych dokumentach o nauczycielach pracujących w hausdorfskiej szkole. Było ich w górnej szkole dziesięciu, ale było też kilku tzw. nauczycieli pomocniczych. Mieli oni za zadanie pomagać nauczycielom głównym i w sposób szczególny otaczali opieką tych, którym nauka nie za bardzo sprawiała przyjemność, albo mieli jakieś intelektualne, bądź fizyczne problemy. Często taki nauczyciel przebywał w bardzo licznej klasie i pomagał pilnować porządku i dyscypliny. Na jednym z dokumentów powizytacyjnych w naszej szkole, można przeczytać taką opinię o dwóch hausdorfskich nauczycielach; Anton Thamm ; Zdolność przekazywania wiedzy - w wystarczającym stopniu. Pracowitość – godna pochwały. Moralne prowadzenie się – dobre. Postawa kościelna – brak informacji. Stan wiedzy uczniów – całkowicie zadawalający. Na końcu uwaga wizytatora; Bardziej serdeczne i przyjazne zachowanie wobec nauczyciela pomocniczego, powinno wzmocnić jego własne zadowolenie i sprawić, że pobyt w szkole będzie dla niego przyjemniejszy. Dla niego, czyli nauczyciela pomocniczego.

Widocznie pan Thamm nie bardzo szanował swojego nauczyciela pomocniczego, albo tamten nie nadawał się do pracy pedagogicznej. I opinia o drugim nauczycielu; Franz Kuft, Zdolność i umiejętność przekazywania wiedzy – Nie brakuje mu zdolności i będzie bardzo przydatnym nauczycielem, jeśli nie zaniedba dokształcania się. Pracowitość - zadowalająca. Moralne prowadzenie się – Jak dotąd żadnych skarg. Postawa kościelna – Wykazuje postawę kościelną. Stan wiedzy uczniów- zadowalający. Dodatkowych uwag nie sporządzono. Takich uwag, odnośnie nauczycieli w całym powiecie jest bardzo dużo. Wynika więc z tego, że ówczesne władze oświatowe dbały o prawidłowy rozwój i dokształcanie nauczycieli i zdolność przekazywania przez nich wiedzy. - Każda szkoła jest dumna ze swoich absolwentów, którzy w dorosłym życiu osiągnęli jakiś spektakularny sukces. Także szkoła w Hausdorfie bardzo dbała o pamięć o takich swoich uczniach. Do najbardziej znanych należał Franz Muller (1897-1941) urodzony w Hausdorfie muzyk. Pracował w szkołach muzycznych w Wałbrzychu i Nowej Rudzie. Przez 11 lat przebywał w Sao Paulo i wykładał tam w instytutach muzycznych i był dyrygentem. Powrócił w nasze strony i pozostawił po sobie 15 sonat fortepianowych i wiele pieśni. Wielokrotnie gościł przy różnych okazjach w swojej dawnej szkole.

Drugim, z najbardziej znanych absolwentów, wywodzących się z hausdorfskiej szkoły był artysta malarz Otto Muller-Hartau. Urodził się w 1898 roku w Hausdorfie. W młodości pragnął zostać nauczycielem i nawet w tym kierunku się kształcił, ale po I wojnie światowej, w której został zmobilizowany i walczył na froncie wschodnim, chęć do zawodu nauczyciela utracił i zajął się malarstwem. Studiował w Breslau (Wrocław), oraz dokształcał się w innych miastach niemieckich. Jego malarstwo to głównie pejzaże, w których bardzo sprawnie posługiwał się grą świateł. Zmarł w 1969 roku w Sylt (jest to wyspa w kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn). W 2004 roku we Wrocławiu zorganizowano wystawę jego prac, która następnie gościła w muzeum Ziemi Kłodzkiej. Zamieszczamy dwa obrazy autorstwa mistrza hausdorfskiego. Po lewej stronie „Dwie łodzie żaglowe”. Jest to pastel na papieże o niewielkich rozmiarach 18x13,5 cm. A drugi to „Zimowy rynek w Dusznikach Zdroju”. Wiele jego prac było wystawianych na aukcjach i niektóre osiągały dosyć pokaźne ceny. Kilka z nich warte były kilka tysięcy złotych.

Parafia Jugów Parafia Jugów 

Tak w wielkim skrócie wygląda historia szkoły podstawowej w Hausdorfie. Pomimo starań nie udało nam się ustalić, jak wyglądała edukacja w czasie II wojny światowej i jak mocna była indoktrynacja nazistowska. Świadków bezpośrednich w naszej miejscowości już nie ma i nie mogą nam o tym teraz powiedzieć, choć z wcześniejszych relacji wynikało, że było z tym różnie, w zależności od politycznego zaangażowania nauczyciela. Szkoła powojenna to już szkoła domowicka, a potem jugowska, ale o tym napiszemy kilka zdań później.

Siostry Boromeuszki. Kolejną ciekawą historią, którą warto poznać choćby w zarysach, jest klasztor sióstr boromeuszek i powstały dom „starców”, czy też dom pomocy ludziom starszym „Johahhestift”. Siostry boromeuszki zostały sprowadzone, czy też zaproszone do Hausdorfu, przez ówczesnego proboszcza ks. Theodora Hoffmanna, który duszpasterzował tutaj w latach 1873-1905. Wraz z lokalnym rentierem Heinem (rentier to osoba zamożna, która zyski czerpała z dochodów płynących od posiadanego kapitału, a więc z procentów bankowych, z obligacji, z papierów wartościowych, itd., czyli taki trochę gracz giełdowy i znający się na finansach, zamożny inwestor) ufundowali we wsi klasztor, do którego sprowadzili pięć sióstr ze zgromadzenia Miłosiernych Sióstr św. Karola Boromeusza, zwanych popularnie siostrami boromeuszkami. Nie była to sprawa prosta, gdyż siostry zakonne miały bardzo wiele zaproszeń do różnych miejscowości i różnych posług.

Ponieważ życie religijne było w pełnym rozkwicie i bardzo wiele parafii podejmowało różne inicjatywy duszpasterskie, dlatego też zaangażowanie w nie sióstr nie było sprawą łatwą, ze względu na ograniczoną ilość zakonnic. Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że księża i zakonnice żyją z ofiar, które otrzymują od ludzi. Wtedy trzeba było zapewnić im utrzymanie. Aby powstała nowa parafia, trzeba ją było uposażyć w pewne dobra np. ziemię, lasy, stawy hodowlane itd., aby ksiądz nie był uzależniony od właścicieli ziemskich, czy od różnych żądań lokalnych władz. Podobnie było z zakonnicami. Musiały mieć zagwarantowane utrzymanie, aby móc zająć się powierzonym sobie zadaniem, a nie zastanawiać się nad tym, czy jutro będzie za co przeżyć. Widocznie ówcześni pomysłodawcy sprowadzenia Boromeuszek do Hausdorfu byli tutaj bardzo przekonywujący i obdarzyli siostry odpowiednim i godnym uposażeniem, że zdecydowały się tutaj przybyć i prowadzić dom starców zwany Johannestift (Dom Jana Chrzciciela), przeznaczony głównie dla starszych i schorowanych górników oraz ich żon. Ponadto siostry zajmowały się opieką ambulatoryjną dla lokalnych mieszkańców. Prowadziły przedszkole dla dzieci (Kindergarten), a także organizowały różnego rodzaju kursy dla dziewcząt, przyszłych gospodyń domowych.

Były także zaangażowane w opiekę nad kościołem parafialnym. Jak widać z tego krótkiego zestawienia, ich działalność była przepojona olbrzymią aktywnością. Oczywiście to wszystko powiązane było z modlitwą, gdyż siostry pięć razy dziennie gromadziły się w kaplicy na wspólnej modlitwie. . O tym domu St.-Johannesstift bardzo ciekawy artykuł napisał nasz parafianin p. Paweł Dec. Warto kilka zdań z tego opracowania zamieścić w tym miejscu. Założycielem i fundatorem St. Johannesstift był pochodzący z Hausdorf Johannes Franz Ignatz Hein, który postanowił spędzić schyłek swojego życia w ufundowanym przez siebie miejscu. Johannes Hein urodził się 24. listopada 1825r. w Hausdorf. Po szkole uczył się rzemiosła tkackiego. Staranność i ekonomia umożliwiły mu otwarcie niezależnej firmy już w 1848 roku. Po ślubie w 1850r., kupił w 1853r. działkę nr 209 w Ober-Hausdorf, na której dziś stoi Johannesstift. Wybudowany dom był pokryty gontem. W późniejszych latach na dziedzińcu wybudowano stajnie dla 2 koni i wozów.

Parafia Jugów 

Na zdjęciu Johanesstift z lat przedwojennych. 

Już wcześniej pracowały w Hausdorf tzw. szare siostry (elżbietanki). Przybyły tutaj z domu macierzystego w Nysie w 1868r. i zostały sprowadzone przez ówczesnego władcę majątku hrabiego Eberharda von Pfeil. 8 czerwca 1868 r. przeprowadziły się tu dwie szare siostry. Zagwarantowano im bezpłatne mieszkanie, bezpłatne ogrzewanie i corocznie 40 talarów. Siostry były zatem uzależnione od lokalnych darowizn, szczególnie hrabiego. Najgorsze było mieszkanie, pomieszczenie w dawnej „owczarni”. W tym samym mniej więcej czasie, dotychczasowy proboszcz Breschani musiał zrezygnować z duszpasterstwa w Hausdorf z powodu złego stanu oka. A ponieważ chciałby przejść na emeryturę i pozostać w Hausdorf, wspomniany już tutaj rentier Hein kupił dom szewca Felgenauera. Miał on służyć jako mieszkanie dla byłego proboszcza i szarych sióstr. Wbrew zapowiedziom i oczekiwaniom, były proboszcz przeniósł się jednak do Neurode i tylko elżbietanki znalazły schronienie w proponowanym lokum. W rezultacie tego zamieszania, hrabiowie doszli do wniosku, że ich opieka nad siostrami nie jest już potrzebna i wycofali swoje wsparcie w postaci darmowego ogrzewania i pożyczonych przedmiotów gospodarstwa domowego. Dość nieoczekiwanie, w 1883r. siostry zostały przez swoje przełożone odwołane z Hausdorfu po tym, jak przez 15 lat pracowały na rzecz lokalnej społeczności szczgónie w zakresiepielęgniarstwa. Dlaczego zlikwidowano tu placówkę sióstr, dokładnie nie wiadomo. Może dlatego, że siostry poczuły się urażone, czy też oszukane przez hrabiostwo, które przestało im pomagać, a może z innych powodów. Faktem jest, że hausdorfianie stracili, wraz z odejściem zakonnic, życzliwą opiekę medyczną. Należy zaznaczyć, że do domu macierzystego w Nysie zostało skierowanych kilka próśb od miejscowej ludności z prośbą o powrót zakonnic, jednak nie zostały one uwzględnione przez przełożone zakonu i miejscowość pozostała przez najbliższych kilka lat bez jakichkolwiek sióstr katolickich.

Tymczasem żona rentiera, czy też ówczesnego przedsiębiorcy Heina poważnie zachorowała. Małżeństwo było bezdzietne. Adoptowana, przybrana córka wyszła za mąż i wyjechała za granicę. Brakowało im odpowiedniej opieki. Na prośbę rentiera, pewnie popartą odpowiednią zachętą, dom macierzysty z Nysy wysłał jedną szarą siostrę z Reichenbach, która pozostała tutaj aż do śmierci jego żony i nią się opiekowała. W 1892r. Johannes Hein dowiedział się, że Siostry Miłosierdzia św. Karola Boromeusza mają swoją Kongregację, a więc ogólne zebranie wybranych zakonnych delegatek, które miały dyskutować o przyszłości zakonu. 

Johannes Hein postanowił wykorzystać nadarzającą się okazję i udał się do Trzebnicy (Trebnitz), aby tam zorientować się, jaka jest możliwość zaproszenia Boromeuszek do Hausdorfu. Spotkał się z wieloma siostrami, które wówczas decydowały o sprawach zakonu, z najważniejszą z nich z Przełożoną Generalną. Rozmowy musiały być bardzo obiecujące, ponieważ 7 listopada 1892 roku odwiedziła go w Hausdorfie matka M. Sophie – Przełożona Generalna. Rozmowy wcześniejsze musiały być mocno posunięte do przodu, ponieważ rozmawiano już o konkretach. Przełożona chciała wiedzieć na jakich zasadach zakonnice będą tutaj pracować, z czego będą żyły i gdzie będą mieszkały. Chciała też na wszystko rzucić swoim okiem, żeby przekonać się, że skierowane przez nią siostry nie będą mieszkać w jakiś urągających warunkach. Wtedy okazało się, że Hein w międzyczasie sprzedał dom, w którym mieszkały szare, czyli poprzednie siostry. Wobec przełożonej zobowiązał się, że dopóki nie osiądą na swoim, to on przyjmie boromeuszki do siebie. Oczywiście musiał odpowiednio przystosować swój dom, aby zakonnice miały osobne wejście i osobne pokoje. Święto Podwyższenia Krzyża św. w 1893 r. to dzień przybycia sióstr do Hausdorfu. W tym dniu, po wielu ustaleniach i uzgodnieniach, po wielu dyskusjach i rozmowach, które miały zagwarantować godziwe utrzymanie sióstr i ustalenie ich obowiązków, ww. przełożona przedstawiła mieszkańcom Hausdorfu trzy siostry zakonne, które od tej pory miały posługiwać w naszej miejscowości. Ponieważ każda wspólnota musi mieć swoją przełożoną, która za życie zakonne odpowiada przed Panem Bogiem i Matką Generalną, w Hausdorfie pierwszą przełożoną została siostra Josepha Bonisch. Aby dopełnić warunków umowy Hein postanowił sprzedać swoją własność siostrom. Umowa sprzedaży domu została zawarta 16 maja 1894 roku. Hein otrzymał w zamian m.in. mieszkanie przy siostrach do końca życia i możliwość korzystania z wyposażenia domowego. Patrząc dzisiejszymi kategoriami, należy przypuszczać, że była to bardziej darowizna w zamian za opiekę, niż sprzedaż, ale w dokumentach jest mowa o sprzedaży. Pewnie takie były wymogi, chociaż teraz możemy tylko snuć różne domysły jak było. Faktem jest, że siostry pojawiły się w Hausdorfie i początkowo ich działalność była ograniczona do opieki zewnętrznej nad tutejszymi mieszkańcami, sprawowanej doraźnie, czyli gdy były wzywane do pomocy. Można powiedzieć, takie dzisiejsze pogotowie ratunkowe.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



                   

stat4u