Dodano: 2014-02-02, Gwiazda Betlejemska

Od zarania naszej cywilizacji toczyła się dyskusja, czy przekaz biblijny mówiący o ukazaniu się gwiazdy betlejemskiej, to baśń nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością, czy może jakaś kometa ukazała się mędrcom, czy też może rój meteorów, który ukazał się na nieboskłonie i swoim rozmiarem przyćmił wszystkie do tej pory znane zjawiska, czy może rzeczywiście takie wydarzenie miało miejsce.

Najpierw trzeba wyjaśnić jedną rzecz. Otóż Chrystus urodził się 5 lat wcześniej niż zakładamy. Tego faktu już raczej nikt nie neguje. Dlaczego tak się stało? Skąd ta pomyłka? Datę narodzin Chrystusa obliczył w VI w. mnich Dionizjusz, który w tym czasie mieszkał w Rzymie. Do ustalenia daty narodzin Mesjasza użył okresów panowania rzymskich imperatorów. Popełnił jednak błąd. Nie pamiętał  o tym, że cesarz August przez cztery lata panował jako Oktawian, oraz zapomniał o roku zerowym, W ten sposób po 1 roku przed Chrystusem przeskakujemy od razu do 1 roku po Chrystusie. W sumie mamy więc pięcioletnią pomyłkę. Poza tym król Herod umarł w 4 roku przed Chrystusem, nie mógłby się więc spotkać z magami (królami) udającymi się do Betlejem i przestraszyć nowego króla, oraz zarządzić rzezi niewiniątek. Dlatego pomyłka Dionizjusza jest ewidentna.

Biorąc to pod uwagę, astronomowie mogli zacząć rozwiązywać zagadkę gwiazdy betlejemskiej. Są chińskie źródła pisane, które mówią o tym, że astronomowie w tym czasie zaobserwowali na niebie niezwykłe zjawisko. Narodziła się nowa gwiazda.  Cóż to mogło być. Niektórzy twierdzą, że była to kometa. Problem jest jednak taki, że jedyną kometą, która przelatywała w tamtych czasach blisko ziemi i można ją było zaobserwować, była kometa Halleya. Miało to jednak miejsce w 12 roku przed narodzeniem Chrystusa. A więc 7 lat przed rzeczywistym narodzeniem Chrystusa. Nie mogła to być więc kometa, bo magowie musieliby do Betlejem wędrować ok. 7 lat. Inni twierdzą, że były to meteory. Problem jest jednak w tym, że meteory są widoczne przez 1,2 góra 3 sekundy, a ewangeliści twierdzą, że gwiazda cały czas towarzyszyła mędrcom.  Pojawiła się teoria, że była to supernowa ? czyli kosmiczna eksplozja. Niestety w tamtym czasie żadnej supernowej nie było. Są oczywiście inne teorie, że magowie przez pomyłkę, wzięli Wenus za  Gwiazdę Betlejemską , że może zachodzenie gwiazd za siebie itd. Wszystkie te teorie zostały jednak obalone przez naukowców. Cóż więc to mogło być?

Prof. Kidger, z Europejskiego Centrum Astronomicznego, który tym problemem zajmuje się kilkadziesiąt lat twierdzi, że na niebie pojawiła się wtedy nowa gwiazda. Na powierzchni takiej gwiazdy, która nie jest widoczna z Ziemi, dochodzi do olbrzymiej eksplozji termojądrowej. Po takim wydarzeniu, staje się ona jaśniejsza milion razy i widać ją z ziemi przez kilka tygodni. W 5 roku przed Narodzeniem Chrystusa (ta pomyłka) takie zjawisko miało miejsce i opisali je chińscy astronomowie. Zostało ono potwierdzone, przez współczesnych astronomów. To zjawisko trwało ok. dwa i pół miesiąca, a więc wystarczająco dużo czasu, aby biegli w astronomii magowie, mogli ze swojej ojczyzny dotrzeć do Betlejem.

Ktoś może powiedzieć; Nic nadzwyczajnego się więc nie wydarzyło. Ta gwiazda wtedy istniała od wieków. No tak, ale na tym polega fenomen, że Pan Bóg nie musiał interweniować w zjawiska , które we wszechświecie zachodziły. Wystarczyło je powiązać ze sobą i tak zgrać, aby proroctwa i oczekiwania ludzi się spełniły.

                                                               Ks. Kazimierz Szymczak



                   

stat4u