Pomiędzy Jugowem a Ludwikowicami znajdowała się przed wojną miejscowość Miłków (niem. Molke). W tamtych czasach tętniła życiem, dzisiaj jest jedną z opustoszałych ulic i nosi nazwę Fabryczna. Jej przedłużeniem jest jugowska ulica Kopernika. Straszą tam dzisiaj ruiny przemysłowych budowli, min. elektrowni, oraz zabudowanych szybów kopalni Wenceslaus. W czasie II wojny światowej, hitlerowcy w potężnych halach elektrowni, założyli fabrykę amunicji „Molke-Werke”, która wchodziła w skład kombinatu chemicznego „Alfred-Nobel-Dynamit AG”. Część z produkowanego w niej dynamitu wykorzystywano do budowy kompleksu „Rise” (Olbrzym) w Górach Sowich. W 1943 roku, ze względu na olbrzymie zapotrzebowanie na materiały wybuchowe, rozpoczęto rozbudowę fabryki. Pracami kierowała organizacja paramilitarna „Todt”, która do ciężkich robót zagoniła więźniów obozów koncentracyjnego Gross-Rosen, głównie czeskich i węgierskich Żydów. Ponieważ zapotrzebowanie na siłę roboczą było coraz większe, dlatego też podobóz założono w Molke i przebywało w nim ok. 600 Żydów. Potem jeszcze założono drugi obóz na ok. 1500 więźniów w pobliskich Ludwikowicach. Pracowali oni nie tylko w elektrowni, ale przede wszystkim w pobliskim kompleksie górskim „Włodyka”. Na stokach tejże Włodyki, ryto w skałach jaskinie, budowano betonowe drogi i wznoszono budowle przypominające garaże. Znajdują się też tam resztki obiektów, które sprawiają wrażenie jakichś warowni bądź też obiektów decyzyjnych.
O robotach, które się tutaj dokonywały, wiemy niewiele. Właściwie można powiedzieć, że większość z opowiadań, które krążą po okolicy, to domysły. Ostatnimi laty, wielkim zainteresowaniem, także mediów, cieszy się główny kompleks „Rise” znajdujący się w Walimiu i Głuszycy. Część tuneli wyrytych w okolicach Walimia i Głuszycy jest już odkryta i udokumentowana, to o budowlach i wyrytych w skałach Włodyki tunelach nie możemy za dużo powiedzieć. Niektórzy eksploratorzy twierdzą, że tajemnicze prace wykonywano nie tylko na zboczach Włodyki, ale także w nieczynnej kopalni Wenceslaus. Ponieważ brak konkretnych i sprawdzonych informacji, niektórzy z historyków i miłośników tych terenów twierdzą, że są tutaj ukryte najrozmaitsze skarby, zrabowane w całej Europie przez hitlerowców. Kluczem do rozwiązania tej zagadki ma być sztolnia „Wacław”, do której wejście znajduje się między ul. Fabryczną a Jugowem. Ta sztolnia jest w części obetonowana, a potem niestety są ruiny i nad wąskimi przesmykami wiszą skały, które w każdej chwili mogą runąć. Dlatego ich przebadanie bez dużych nakładów finansowych jest bardzo ryzykowne i właściwie niemożliwe. Wielce prawdopodobne, że pozostały tam niewykorzystane przez Niemców składy chemiczne. Nikt, jak na razie – poza fascynatami amatorami – nie jest zainteresowany, aby je przebadać.
Mówiąc o tych zaniedbanych i opuszczonych kompleksach opieramy się w większości na przypuszczeniach. Do końca nie wiadomo do czego miały służyć, nie wiadomo co się stało z więźniami, którzy tu pracowali. Niektórzy twierdzą, że zostali wymordowani i zasypani w jednym z szybów, inni że zostali wsadzeni do wagonów kolejowych i zagłodzeni. Na poznanie prawdy o Rise i tutejszych więźniach, przyjdzie nam jeszcze długo poczekać. Jak na razie wszyscy mieszkańcy przyzwyczajeni są do ruin tutejszej elektrowni, do wyrytych w skałach jaskiń, wystających z ziemi betonowych kikutów, zniszczonych lub niedokończonych żelbetonowych budowli, które swoim widokiem straszą i przypominają o niezwykłej historii tego miejsca.
Krzysztof Krzyżanowski, Dariusz Wójcik - miesięcznik Sudety (01/2004)
Marek Perzyński – Ziemia Kłodzka